poniedziałek, 7 lipca 2025

Jak zorganizować turniej i nie zwariować? Przewodnik dla przyszłych ofiar własnych ambicji.

Jak zorganizować turniej i nie zwariować? Przewodnik dla przyszłych ofiar własnych ambicji.

Organizacja turnieju gier bitewnych to przedsięwzięcie godne herosów, to jak próba pogodzenia ze sobą kilkudziesięciu osób, które mają jedną wspólną cechę: uwielbiają rywalizować i kłócić się o zasady. Wymaga siły, determinacji, a przede wszystkim odporności psychicznej na kontakt z graczami, którzy zawsze mają to jedno pytanie do regulaminu. Jeśli mimo to masz w sobie szaleńczą odwagę i chcesz podjąć się tego wyzwania – oto praktyczny poradnik, jak to zrobić i nie rzucić wszystkiego w diabły.

Wybór miejsca – gdzie pomieścić tłum bitewniakowych troglodytów?

Musisz znaleźć lokal, w którym zmieści się grupa dorosłych ludzi przerzucających plastikowe ludziki, krzyczących o kościach i kłócących się o pole widzenia. Opcje:

  • Sklep z bitewniakami – jeśli właściciel pozwoli, a stoły się zmieszczą, to świetny wybór.
  • Klub gier bitewnych/Dom kultury – idealne, jeśli masz dostęp do takiego miejsca, ale upewnij się, że nikt inny nie zaplanował tam akurat Wieczoru Scrabble dla Seniorów.
  • Szkoła /świetlica – tania opcja, ale jeśli rozlejesz farbę na parkiet, możesz nigdy nie dostać kolejnej szansy.
Pamiętaj, że miejsce musi mieć stoły, krzesła i przestrzeń na dramatyczne przewracanie oczami przez graczy.

Regulamin – spisz zasady zanim zacznie się anarchia

Zasady turnieju to podstawa. Muszą być jasne, przejrzyste i... no cóż, niemożliwe do zadowolenia wszystkich. Regulamin to fundament każdego turnieju, a także coś, czego i tak nikt nie przeczyta przed wydarzeniem. Kilka kluczowych zasad:

  • Określ format rozgrywek (punkty, scenariusze, liczba rund).
  • Ustal, czy wymagane są pomalowane figurki (i przygotuj się na długą dyskusję na ten temat).
  • Wprowadź zasady fair play, choć i tak znajdzie się ktoś, kto uzna je za zbyt restrykcyjne lub niesprawiedliwe.
  • Zadbaj o punktację – najlepiej taką, której nie da się łatwo zepsuć.
  • Złota rada: dopisz na końcu regulaminu Organizator ma zawsze rację. To nie uratuje cię przed dyskusjami, ale przynajmniej będziesz miał dobrą wymówkę.

Zadbaj o stoły: czyli jak stworzyć pole bitwy, a nie pole minowe

Stoły do gry to serce turnieju. Muszą być odpowiednio przygotowane – z terenem, który jest zarówno estetyczny, jak i funkcjonalny. Pamiętaj, że gracze będą spędzać przy nich godziny, więc zadbaj, by nie musieli walczyć z dziwnymi przeszkodami czy niestabilnymi wzgórzami.

  • Jeśli nie masz własnego terenu, poproś graczy o pomoc. Ale uważaj – niektórzy mogą przynieść coś, co wygląda jak zbiór przypadkowych przedmiotów z piwnicy.

Zapisy i promocja – jak znaleźć chętnych?

Gracze zazwyczaj dzielą się na tych, którzy zapisują się od razu, i tych, którzy czekają do ostatniego dnia, żeby potem zapytać: A jest jeszcze miejsce?.

  • Media społecznościowe – wrzuć wydarzenie na Facebooka, Discorda, bloga i wszędzie, gdzie zbierają się fani danej gry.
  • Plakaty w lokalnych sklepach – dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, że chcą grać w twoim turnieju.
  • Osobiste przekonywanie – czyli męczenie znajomych, aż w końcu się zapiszą.
  • Najważniejsze: jeśli nie masz minimalnej liczby graczy, nie bój się zmienić formatu lub odwołać wydarzenia – lepiej zrobić to wcześniej, niż organizować turniej dla dwóch osób.

Dzień turnieju – jak przeżyć i nie eksplodować?

  • Rano: Przyjdź wcześniej. Serio. Kiedy graczom wydaje się, że przychodzą na luzie, ty już od godziny biegasz w panice, podłączasz komputer z sędziówką, sprawdzasz stoły i modlisz się, żeby wszystko działało.
    Nawet najlepiej zorganizowany turniej może spotkać się z nieprzewidzianymi sytuacjami – od spóźnionych graczy po awarie sprzętu. Bądź gotowy na improwizację i pamiętaj, że najważniejsze to zachować spokój.
    Miej pod ręką zestaw naprawczy (klej cyjanoakrylowy, zapasowe kostki, kawa) i poczucie humoru.
  • Podczas gier:
    • Sędziowanie – bądź gotów na pytania w stylu Ale czy na pewno to tak działa? i Czy mogę rzucić jeszcze raz, bo się zagapiłem?.
    • Obsługa maruderów – zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie miał zastrzeżenia. Nie panikuj, zachowaj spokój i jeśli trzeba, odeślij go do regulaminu, który – przypominam – nikt nie czytał.
    • Czas na potyczkę – trzymaj się harmonogramu! Jeśli pozwolisz na przedłużanie rozgrywek, turniej skończy się w okolicach północy.
    • Turniej to nie tylko rywalizacja, ale też okazja do spotkania się z innymi pasjonatami. Zadbaj o przyjazną atmosferę – przekąski czy nawet konkurs na najlepszą armię.
    • Nie zapomnij o przerwach – gracze potrzebują czasu na odpoczynek, jedzenie i... no właśnie, narzekanie na zasady.
  • Po wszystkim:
    • Wręcz nagrody. Trofea to coś, co przyciąga graczy jak magnes. Mogą to być puchary, figurki, farby, a nawet symboliczne dyplomy. Ważne, by były atrakcyjne, ale nie musisz wydawać fortuny. W końcu chodzi o dobrą zabawę, a nie o złote medale.
    • Podziękuj uczestnikom – nawet tym, którzy marudzili.
    • Zrób podsumowanie – pochwal się zdjęciami i wynikami w Internecie.

Po turnieju – przetrwałeś, ale czy warto było?

Po wszystkim możesz odetchnąć, wypić kawę (lub coś mocniejszego) i zastanowić się, czy zrobisz to ponownie. W zależności od twojego doświadczenia odpowiedź będzie brzmiała:

To było super, organizuję kolejny! lub Nigdy więcej lub Jeśli znajdę kogoś, kto zrobi za mnie 80% roboty, to może…

Organizacja turnieju to zadanie dla ludzi o stalowych nerwach i sercu z gromrilu. Ale to też niesamowita satysfakcja, jeśli wszystko pójdzie dobrze (lub przynajmniej nie tragicznie). Jeśli podejdziesz do tego z dystansem i nie pozwolisz, by drobne problemy wyprowadziły cię z równowagi, masz szansę stworzyć wydarzenie, o którym ludzie będą mówić latami. A przynajmniej do następnego turnieju.

A wy? Organizowaliście kiedyś turniej? Jakie były wasze największe wyzwania? A może braliście udział w turnieju który zapamiętacie z nieprzyjemnych powodów?

środa, 2 lipca 2025

Figurkowy Karnawał Blogowy ed #130 - "Grzech" - Podsumowanie

Figurkowy Karnawał Blogowy ed #130 - "Grzech" - Podsumowanie

Korowód Grzeszników!

Oto, miłościwi Państwo, przed oczyma waszymi rozpościera się korowód grzeszników, a wraz z nim marność nad marnościami, albowiem my, nędzni modelarze, czołgamy się w prochu i pyle tego ziemskiego padołu! Przybywajcie, tedy, by zważać na ich winy i może zaczerpnąć naukę ku własnemu zbawieniu, choć droga doń długa i ciernista.

Grzechy Ciężkie i Ich Sprawcy:

  • Jako pierwszy w orszaku zjawia się quidamcorvus, głosiciel litanii o siedmiu grzechach śmiertelnych, które trapią dusze modelarzy. Słuchajcie go pilnie, albowiem choć sam grzeszny, prawda z ust jego płynie!

  • A za nim kroczy Boston Steel Works, dzierżąc dumnie swą Czaplę w Termosie. Wielkimć by to było grzechem, by taki kunszt w ukryciu pozostał i nie zagościł w naszym korowodzie!

  • Krok dalej, Potsiat wiedzie stwora, jaszczura pełnego gniewu. Strzeżcie się, by na drodze tej grzesznej bestii nie stanąć, by was nie staranowała!

  • Maniex wiedzie nasz orszak na Targ Próżności, gdzie grzech czyha na każdym kroku! Zważajcie na swe kroki, byście duszy swej na wieczne potępienie nie wydali!

  • Koyoth zaś prowadzi już jednego z pokutujących grzeszników. Patrzcie nań i bierzcie przykład z jego cierpienia! Niech ból jego oczyści wasze serca i umysły!

  • Elmin, pełen perfidii, ukazuje swą Magistrę, której grzechy są bezdenne niczym piekielna otchłań. Biada wam, jeśli jej powaby was skuszą!

  • Na szarym końcu korowiska wlecze się Wodzierej tego miesiąca, oskarżony o grzech zaniedbania. Wystrzegajcie się jego bzechu, inaczej spotkać was może zasłużona kara!

Nie są oni jeszcze godni dostąpić odkupienia, lecz i tak lepiej to, niźli nic nie pokazać, jak czynią ci, co w cieniu siedzą! Niechaj ta opowieść będzie dla was przestrogą i zachętą do pilnej pracy nad waszymi dziełami.

A teraz, miłościwi Państwo, zważcie na słowa te: następna edycja tegoż Korowodu Grzeszników odbędzie się pod przewodnictwem Maniexa na jego blogu! Przygotujcie się tedy na nowe grzechy i nowe pokuty!

Procession of Sinners!

Behold, my gracious Lords and Ladies, before your very eyes unfolds a procession of sinners, and with it, vanity of vanities, for we, the wretched modellers, crawl in the dust and grime of this earthly vale! Come forth, then, to witness their transgressions and draw a lesson for your own salvation, though the path to it be long and thorny.

Grievous Sins and Their Perpetrators:

  • First in this entourage appears quidamcorvus, a herald of the litany of the seven deadly sins that plague the souls of modellers. Listen to him intently, for though he himself is a sinner, truth flows from his lips!

  • And behind him marches Boston Steel Works, proudly bearing his Chaplain in Terminator Armour. It would be a great sin indeed for such craftsmanship to remain hidden and not grace our procession!

  • A step further, Potsiat leads a creature, a lizard full of wrath. Beware of standing in the path of this sinful beast, lest it trample you!

  • Maniex guides our retinue to the Market of Vanitywhere sin lurks at every turn! Mind your steps, lest you condemn your soul to eternal damnation!

  • Koyoth, however, leads one of the penitent sinners. Look upon him and take example from his suffering! May his pain cleanse your hearts and minds!

  • Elmin, full of perfidy, reveals his Magistra, whose sins are as bottomless as the pit of hell. Woe unto you if her allure tempts you!

  • At the very end of the procession limps This Month's Leader, accused of the sin of omission. Beware of his sin, lest you too meet a deserved punishment!

They are not yet worthy of redemption, but even this is better than showing nothing, as do those who sit in the shadows! May this tale be a warning to you and an encouragement to diligently work on your creations.

And now, my gracious Lords and Ladies, heed these words: the next edition of this Procession of Sinners shall take place under the leadership of Maniex on his blog! Prepare yourselves, therefore, for new sins and new penances!

poniedziałek, 2 czerwca 2025

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #130: Grzech Figurkowe grzechy główne - czyli siedem powodów, dla których wciąż nie pomalowałeś tej kompanii.

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #130: Grzech
Figurkowe grzechy główne - czyli siedem powodów, dla których wciąż nie pomalowałeś tej kompanii.

Witam szanowne państwo-draństwo i zapraszam do lektury wpisu opublikowanego w ramach sto trzydziestej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego

Gdyby ktoś z czytających blog DansE MacabrE jeszcze nie wiedział, FKB to inicjatywa którą w polskiej wargamingowej blogosferze 7 września 2014 roku rozpoczął Inkub prowadzący bloga Wojna w miniaturze.

Do tej pory, co można wywnioskować po tytule posta, odbył się sto dwadzieścia dziewięć edycji, których podsumowania znajdziecie TUTAJ.

Gospodarzem sto trzydziestej edycji jest Bahior, a wpis z majowym tematem znajdziecie na blogu The Dark Oak.

To tyle tytułem wstępu, zapraszam do lektury.

***

Czerwiec. Parapety parzą jak pancerz Leman Russa w bitwie na Armageddonie, podkład schnie szybciej, niż zdążysz go nałożyć, a spocone palce przyklejają się do pędzla mocniej niż ostatnie pokolenie do asfaltu. Na półkach schną kolejne prawie skończone figurki, a w głowie rodzi się pytanie – ważniejsze nawet niż gdzie na Slaanesha zawieruszył się Nuln Oil? – czy ja w ogóle jeszcze gram... czy tylko kolekcjonuję niepomalowane dowody własnych słabości?

Temat tej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego  Grzech – nie mógł być trafniejszy. Bo choć nasze hobby to sztuka, taktyka i społeczność, ma też drugie oblicze: mroczne, pełne wymówek i... cholernie znajome.

Oto siedem figurkowych grzechów głównych. Nie po to, by potępiać – ale by rozpoznać, uśmiechnąć się i może... odłożyć ten piąty blister, zanim będzie za późno.

1. Pycha – Mój fluff to kanon, twoje zasady to herezja

Pycha każe nam sądzić, że nasza armia to majstersztyk, nawet jeśli drybrush przypomina fakturę papieru ściernego, a wash wygląda jak błoto spod Kisleva. Moje malowanie jest stylowe, a nie niechlujne! – mówimy sobie, ignorując życzliwe uwagi. Pyszny gracz prezentuje swój fluff niczym dogmat religijny, a każdy, kto nie gra zgodnie z jego domowymi zasadami, jest heretykiem godnym figurkowego Świętego Oficjum Sigmara. Z przekonaniem o własnej nieomylności, nie widzi, że inni zaczynają go unikać, a w klubie nagle zaczyna być dziwnie pusto. Na stole bitwy uważa, że jego interpretacja reguł jest ważniejsza niż oficjalny FAQ, bo przecież wie lepiej. Pycha sprawia, że zamiast się rozwijać, stoimy w miejscu - sami, przekonani o własnej wyjątkowości.

2. Chciwość – Kupię tylko ten jeden model... no, może dwa

Brzmi znajomo? Pudełko figurek z czasów świetności Warhammer Fantasy Battle, wciąż zapieczętowane jak grobowiec faraona? Limitowana edycja, która nigdy nie zostanie otwarta, bo jest kolekcjonerska? Stary katalog z lat dziewięćdziesiątych, z zakreślonymi modelami do kupienia – gdy wreszcie zostanie skompletowana poprzednia lista? Chciwość nie śpi – ona tylko czeka na przecenę w Black Friday. Wpadamy w spiralę zakupów, przez co na spotkaniach zamiast gry mamy licytację, kto zdobył rzadszy model. Chciwy gracz wystawia armię złożoną z samych elitarnych jednostek, nie dlatego że pasują do klimatu, ale dlatego, że były najdroższe. Zaczyna brakować mu miejsca w domu, a przyjaciele pytają z troską: Nie masz już tego przypadkiem w pięciu egzemplarzach?.

3. Nieczystość – To nie proxy, tylko kreatywna interpretacja!

Nieczystość pojawia się, gdy goblin nagle staje się czempionem Chaosu, bo akurat pasował nam do armii. To również zasłanianie się fluffem, by usprawiedliwić złamanie zasad fair play. Przecież to nie oszustwo, to narracyjna konwersja! – mówimy z przekonaniem, choć przeciwnik zaczyna już krzywo patrzeć. Na stole nagle okazuje się, że te modele mają lepszy pancerz, bo zmieniłem im głowy, a nasza narracja zaczyna przypominać raczej kiepską wymówkę niż wiarygodny fluff. Z czasem przeciwnicy stają się podejrzliwi wobec każdej naszej figurki, a gry przeradzają się w nieustanne dyskusje o legalności armii. Zamiast przyjemności mamy atmosferę rodem z sali sądowej – tyle że z plastikowymi żołnierzami zamiast świadków.

4. Zazdrość – Dlaczego jego krasnoludy wyglądają jak z White Dwarfa, a moje jak z przedszkola?

Zazdrość rodzi się przy oglądaniu zdjęć figurek innych graczy. Zamiast inspiracji czujemy frustrację: Po co malować, skoro nigdy nie osiągnę takiego poziomu?. Zaczynamy unikać kolegów, których modele podziwialiśmy, i po cichu liczymy, że ich figurki nagle same stracą na jakości. Na turniejach trudno nam pogodzić się z przegraną, bo przecież jego armia jest zbyt ładna, żeby mogła wygrać uczciwie!. Zazdrość zabija nie tylko motywację, ale też relacje – zamiast współpracy zaczyna się rywalizacja. Zamiast cieszyć się cudzymi sukcesami, trzymamy kciuki, by komuś odpadło ramię konwertowanego bohatera.

5. Obżarstwo – Zacznę nową armię... i jeszcze jedną... i jeszcze...

Obżarstwo wciąga nas w nieskończoną spiralę projektów. Zaczynamy dziesiątki armii, żadnej nigdy nie kończąc. Bo nowy system jest jak kolejna paczka chipsów – łatwo otworzyć, trudniej zamknąć. Znajomi przestają traktować nasze deklaracje poważnie – przecież każdy nowy projekt jest tym jedynym. Na półkach zalegają niepomalowane modele do systemów, w które nigdy nie zagraliśmy. Przeciwnicy z irytacją patrzą na nasze ciągłe proxy, a my sami zaczynamy się gubić, co właściwie mieliśmy wystawić na dzisiejszą grę. Armie zamiast cieszyć – zaczynają przytłaczać, a my stajemy się figurkowymi kolekcjonerami problemów, a nie rozwiązań.

6. Gniew – Ja ci zaraz pokażę, gdzie masz tę erratę!

Gniew nie wybucha od razu. Warczy pod stołem, gdy przeciwnik zapomniał o teście rozbicia. Drapie pazurami, gdy sędzia nie zna FAQ. Eksploduje, gdy ktoś stawia armię w kolorze surowy plastik. Zaczynamy psuć zabawę sobie i innym, a hobby zamiast relaksować – wywołuje stres. Przy stole zamiast klimatu rodzą się konflikty, a figura lądująca ze złością na podłodze staje się symbolem naszych porażek. W pewnym momencie zauważamy, że nasi dawni partnerzy do gry dziwnie często odmawiają spotkań – może jednak gniew to słaby sojusznik?.

7. Lenistwo – Dziś nie mam światła... jutro pewnie też nie

Król niepomalowanych legionów. Cesarz wymówek. Władca zacznę od jutraLenistwo to główny powód, dla którego armie pozostają szare przez lata. Jutro będzie lepszy dzień – powtarzamy, choć to jutro nigdy nie nadchodzi. Gracze na spotkaniach z uprzejmością ignorują naszą szarą armię, ale z czasem zaczynają złośliwie przypominać: Widzę, że dalej preferujesz plastikowy kamuflaż?. Zamiast regularnych bitew mamy wymówki i odwlekanie, a nowe techniki malowania poznajemy jedynie w teorii – bo przecież dziś jest za gorąco, światło nie takie, nie mam weny. Lenistwo to figurkowy tyran, który pokonuje nas bez rzutu kością.

Epilog: Na szczęście wszyscy grzeszymy.

Bez tych grzechów hobby byłoby nudne jak idealnie pomalowana armia zamknięta na wieki w gablocie. To właśnie nasze słabości czynią nas ludzkimi i sprawiają, że zawsze mamy o czym porozmawiać po grze. Więc grzeszcie z radością – ale może pomalujcie coś przy okazji.

Dołączcie do #130 edycji Figurkowego Karnawału Blogowego i pokażcie własne figurkowe grzechy. Bo każdy z nas coś ukrywa w pudełku wstydu… i liczy, że kiedyś to pomaluje.