poniedziałek, 2 czerwca 2025

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #130: Grzech Figurkowe grzechy główne - czyli siedem powodów, dla których wciąż nie pomalowałeś tej kompanii.

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #130: Grzech
Figurkowe grzechy główne - czyli siedem powodów, dla których wciąż nie pomalowałeś tej kompanii.

Witam szanowne państwo-draństwo i zapraszam do lektury wpisu opublikowanego w ramach sto trzydziestej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego

Gdyby ktoś z czytających blog DansE MacabrE jeszcze nie wiedział, FKB to inicjatywa którą w polskiej wargamingowej blogosferze 7 września 2014 roku rozpoczął Inkub prowadzący bloga Wojna w miniaturze.

Do tej pory, co można wywnioskować po tytule posta, odbył się sto dwadzieścia dziewięć edycji, których podsumowania znajdziecie TUTAJ.

Gospodarzem sto trzydziestej edycji jest Bahior, a wpis z majowym tematem znajdziecie na blogu The Dark Oak.

To tyle tytułem wstępu, zapraszam do lektury.

***

Czerwiec. Parapety parzą jak pancerz Leman Russa w bitwie na Armageddonie, podkład schnie szybciej, niż zdążysz go nałożyć, a spocone palce przyklejają się do pędzla mocniej niż ostatnie pokolenie do asfaltu. Na półkach schną kolejne prawie skończone figurki, a w głowie rodzi się pytanie – ważniejsze nawet niż gdzie na Slaanesha zawieruszył się Nuln Oil? – czy ja w ogóle jeszcze gram... czy tylko kolekcjonuję niepomalowane dowody własnych słabości?

Temat tej edycji Figurkowego Karnawału Blogowego  Grzech – nie mógł być trafniejszy. Bo choć nasze hobby to sztuka, taktyka i społeczność, ma też drugie oblicze: mroczne, pełne wymówek i... cholernie znajome.

Oto siedem figurkowych grzechów głównych. Nie po to, by potępiać – ale by rozpoznać, uśmiechnąć się i może... odłożyć ten piąty blister, zanim będzie za późno.

1. Pycha – Mój fluff to kanon, twoje zasady to herezja

Pycha każe nam sądzić, że nasza armia to majstersztyk, nawet jeśli drybrush przypomina fakturę papieru ściernego, a wash wygląda jak błoto spod Kisleva. Moje malowanie jest stylowe, a nie niechlujne! – mówimy sobie, ignorując życzliwe uwagi. Pyszny gracz prezentuje swój fluff niczym dogmat religijny, a każdy, kto nie gra zgodnie z jego domowymi zasadami, jest heretykiem godnym figurkowego Świętego Oficjum Sigmara. Z przekonaniem o własnej nieomylności, nie widzi, że inni zaczynają go unikać, a w klubie nagle zaczyna być dziwnie pusto. Na stole bitwy uważa, że jego interpretacja reguł jest ważniejsza niż oficjalny FAQ, bo przecież wie lepiej. Pycha sprawia, że zamiast się rozwijać, stoimy w miejscu - sami, przekonani o własnej wyjątkowości.

2. Chciwość – Kupię tylko ten jeden model... no, może dwa

Brzmi znajomo? Pudełko figurek z czasów świetności Warhammer Fantasy Battle, wciąż zapieczętowane jak grobowiec faraona? Limitowana edycja, która nigdy nie zostanie otwarta, bo jest kolekcjonerska? Stary katalog z lat dziewięćdziesiątych, z zakreślonymi modelami do kupienia – gdy wreszcie zostanie skompletowana poprzednia lista? Chciwość nie śpi – ona tylko czeka na przecenę w Black Friday. Wpadamy w spiralę zakupów, przez co na spotkaniach zamiast gry mamy licytację, kto zdobył rzadszy model. Chciwy gracz wystawia armię złożoną z samych elitarnych jednostek, nie dlatego że pasują do klimatu, ale dlatego, że były najdroższe. Zaczyna brakować mu miejsca w domu, a przyjaciele pytają z troską: Nie masz już tego przypadkiem w pięciu egzemplarzach?.

3. Nieczystość – To nie proxy, tylko kreatywna interpretacja!

Nieczystość pojawia się, gdy goblin nagle staje się czempionem Chaosu, bo akurat pasował nam do armii. To również zasłanianie się fluffem, by usprawiedliwić złamanie zasad fair play. Przecież to nie oszustwo, to narracyjna konwersja! – mówimy z przekonaniem, choć przeciwnik zaczyna już krzywo patrzeć. Na stole nagle okazuje się, że te modele mają lepszy pancerz, bo zmieniłem im głowy, a nasza narracja zaczyna przypominać raczej kiepską wymówkę niż wiarygodny fluff. Z czasem przeciwnicy stają się podejrzliwi wobec każdej naszej figurki, a gry przeradzają się w nieustanne dyskusje o legalności armii. Zamiast przyjemności mamy atmosferę rodem z sali sądowej – tyle że z plastikowymi żołnierzami zamiast świadków.

4. Zazdrość – Dlaczego jego krasnoludy wyglądają jak z White Dwarfa, a moje jak z przedszkola?

Zazdrość rodzi się przy oglądaniu zdjęć figurek innych graczy. Zamiast inspiracji czujemy frustrację: Po co malować, skoro nigdy nie osiągnę takiego poziomu?. Zaczynamy unikać kolegów, których modele podziwialiśmy, i po cichu liczymy, że ich figurki nagle same stracą na jakości. Na turniejach trudno nam pogodzić się z przegraną, bo przecież jego armia jest zbyt ładna, żeby mogła wygrać uczciwie!. Zazdrość zabija nie tylko motywację, ale też relacje – zamiast współpracy zaczyna się rywalizacja. Zamiast cieszyć się cudzymi sukcesami, trzymamy kciuki, by komuś odpadło ramię konwertowanego bohatera.

5. Obżarstwo – Zacznę nową armię... i jeszcze jedną... i jeszcze...

Obżarstwo wciąga nas w nieskończoną spiralę projektów. Zaczynamy dziesiątki armii, żadnej nigdy nie kończąc. Bo nowy system jest jak kolejna paczka chipsów – łatwo otworzyć, trudniej zamknąć. Znajomi przestają traktować nasze deklaracje poważnie – przecież każdy nowy projekt jest tym jedynym. Na półkach zalegają niepomalowane modele do systemów, w które nigdy nie zagraliśmy. Przeciwnicy z irytacją patrzą na nasze ciągłe proxy, a my sami zaczynamy się gubić, co właściwie mieliśmy wystawić na dzisiejszą grę. Armie zamiast cieszyć – zaczynają przytłaczać, a my stajemy się figurkowymi kolekcjonerami problemów, a nie rozwiązań.

6. Gniew – Ja ci zaraz pokażę, gdzie masz tę erratę!

Gniew nie wybucha od razu. Warczy pod stołem, gdy przeciwnik zapomniał o teście rozbicia. Drapie pazurami, gdy sędzia nie zna FAQ. Eksploduje, gdy ktoś stawia armię w kolorze surowy plastik. Zaczynamy psuć zabawę sobie i innym, a hobby zamiast relaksować – wywołuje stres. Przy stole zamiast klimatu rodzą się konflikty, a figura lądująca ze złością na podłodze staje się symbolem naszych porażek. W pewnym momencie zauważamy, że nasi dawni partnerzy do gry dziwnie często odmawiają spotkań – może jednak gniew to słaby sojusznik?.

7. Lenistwo – Dziś nie mam światła... jutro pewnie też nie

Król niepomalowanych legionów. Cesarz wymówek. Władca zacznę od jutraLenistwo to główny powód, dla którego armie pozostają szare przez lata. Jutro będzie lepszy dzień – powtarzamy, choć to jutro nigdy nie nadchodzi. Gracze na spotkaniach z uprzejmością ignorują naszą szarą armię, ale z czasem zaczynają złośliwie przypominać: Widzę, że dalej preferujesz plastikowy kamuflaż?. Zamiast regularnych bitew mamy wymówki i odwlekanie, a nowe techniki malowania poznajemy jedynie w teorii – bo przecież dziś jest za gorąco, światło nie takie, nie mam weny. Lenistwo to figurkowy tyran, który pokonuje nas bez rzutu kością.

Epilog: Na szczęście wszyscy grzeszymy.

Bez tych grzechów hobby byłoby nudne jak idealnie pomalowana armia zamknięta na wieki w gablocie. To właśnie nasze słabości czynią nas ludzkimi i sprawiają, że zawsze mamy o czym porozmawiać po grze. Więc grzeszcie z radością – ale może pomalujcie coś przy okazji.

Dołączcie do #130 edycji Figurkowego Karnawału Blogowego i pokażcie własne figurkowe grzechy. Bo każdy z nas coś ukrywa w pudełku wstydu… i liczy, że kiedyś to pomaluje.

niedziela, 1 czerwca 2025

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #129: "Opus Magnum" - podsumowanie

Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #129: "Opus Magnum" - podsumowanie

 Elo!

Karnawał majowy został oficjalnie zakończony.

Tematem było Opus Magnum.
I powiem tak, trafiłem świetnie, bo wykroczyliśmy poza samo malowanie ludzików!

Zeszło się nas całe okrągłe sześć osób (włącznie ze maną)

1

Na pierwszy ogień Potsiat z Gangs od Mordheim.
Myślicie że Mordheim w Wykonaniu Potsiata jest Grimdarkowy - to pa tera:
Ilość pyłu, rdzy, cienia i mroku przekracza skalę, a to tylko Trench Crusade
PS-Osobiście nie widzę nic specjalnego w tym settingu. Ani nic mnie tam specjalnie nie porywa. I jeszcze fabularnie mnie to nie jara.

2

Kolejnym wspaniałym uczestnikiem został Kapitan Hak z Hakostwo
Opowiedział nam o kampanii osadzonej w świecie Warhammera, dotyczącej najlepszego piwowara tego uniwersum.
Czyli historia Browaru Bugmana
Wielkość tego dzieła objawia się ilością przygotowań. I pracy która będzie musiała być w to włożona. Najpierw zorganizowanie fluffu, potem skompletowanie i pomalowanie wszystkich armii z kampanii. Zrobienie odpowiednich stołów do gry. I na koniec trzeba będzie w to zagrać. Czy zostanie sił na zrobienie bat-repów? Zobaczymy i trzymamy kciuki.

3

Wpadł również zawsze gotowy Adam z bloga Danse Macabre
To jest dzieło dzieł. Kiedy umiera Twój ulubiony system. Kiedy Twa miłość zostaje porzucona i gnije na cmentarzu odrzutów GW. Wtedy postanawiasz brać wszystko w swoje ręce.
Tak powstaje kompletna edycja, która wciąż żyje i rozwija się patrząc dumnie w przyszłość.
To są lata ciężkiej pracy, za którą nikt nie płaci. Taki projekt hartuje charakter i tworzy duszę na nowo.
Aby Warheim FS nigdy nie trafił na zakurzoną półkę, a zawsze rozwijał się z pasją.

4

Na karnawale byłem też ja.
nie było zaskoczeń. Po prostu czilujacy bombę wielki słoń za 30 zeta.
Zrobiłem wielkiego słonia. Ale chyba nie to było najważniejsze w tym procesie.
Zobaczyłem że cokolwiek nie sklejam i nie maluję, nigdy nie jest to prosto z pudełka. Zawsze coś przerabiam. Nawet nie jestem wstanie wziąć oficjalnych modeli i użyć ich do dedykowanego systemu. Na przekór nawet producentom figurek. 

5

Zjawił się też nasz nowy narybek, czyli Pan Ryba ze swojego Akwarium.
Projekt przedstawiony był rzeczywiście duży. Co najlepsze, można go rozłożyć i jest kilkoma małymi. Genialny zestaw modularnych skał do bitewniaczków
Masywne skały służące jako ekspozytor, lub jako tereny. Całość z magnesowana i magnetyczna. Nic się nie rozpada, a pacynki nie spadają. Każdy element naszego hobby można jeszcze bardziej urozmaicić, poprawić. Grunt to nigdy się nie zatrzymywać. Tylko zawsze wykraczać poza standardy.

6

Ostatni dotarł Koyoth z bloga Shadow Grey.
Nic dziwnego że był na końcu, toć musiał cały stół przydźwigać.
Znacie legendę o Królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu?
To szanowny Koyoth zabierze Was w podróż po najbardziej rozpoznawalnym meblu w historii ludzkości. Ten moment, gdy okazuje się, że włożona robota, jest hołdem dla naszej wspólnej kultury, musi napawać dumą. Aż żal będzie na tym stole coś kłaść. Powodzenia!


Ale to był bal. Miło siedzieć w jednym hobby w tak zacnym gronie, twórczych i kreatywnych ludzi.
Z fartem, aby każdy projekt doszedł do końca. 

poniedziałek, 5 maja 2025

Klimaciarze kontra Powergamerzy: Kto wygra? (Spoiler: wygra sklep z farbami i GW z akcjami).

Klimaciarze kontra Powergamerzy: Kto wygra? (Spoiler: wygra sklep z farbami i GW z akcjami).

W hobby bitewniakowym są pewne rzeczy stałe jak prawo grawitacji: pojemnik z washem zawsze się wywróci, kostki zawsze zawiodą w kluczowym momencie, a każda dyskusja o to, czy ważniejszy jest klimat czy wygrywanie skończy się tak samo - ktoś wywróci stół i wyjdzie trzaskając drzwiami, podczas żona z drugiego pokoju woła a nie mówiłam, żebyś nie kolekcjonował tych plastikowych głupot?.

Dzięki wpisom na Weekend Painting Blog i Fanboj i Życie znów mogliśmy poczuć ten znajomy zapach: woń odgrzewanej wojny domowej, przyprawionej nutką turniejowego entuzjazmu i tygodniowej walki z mydłem. Dwa plemiona graczy, które łączy tylko nienawiść do siebie nawzajem i wspólny wróg - gracze w Kill Team, którzy nie liczą się do społeczności.

Klimaciarze: Szekspirowie bitewniaka

Klimaciarze maszerują na pole bitwy w jednej ręce dzierżąc pędzel, a w drugiej księgę z lore swojej armii - gotowi nie tyle grać, co przeżywać kolejne akty swojego bitewnego dramatu.

Każda figurka ma tragiczną przeszłość, każdy oddział walczy o honor pradawnego rodu, każdy zgon to osobista tragedia wpisana w kroniki świata.

Według Weekend Painting Blog, klimaciarz nie jest naiwniakiem – po prostu wie, że zasady to tylko rusztowanie dla prawdziwej opowieści.

Problem pojawia się wtedy, kiedy przeciwnik chciałby jednak zagrać, a nie słuchać monologu o szlachetnym upadku kompanii krasnoludów spod Karak Kadrin. Bo gdyby każda jednostka z tragiczną przeszłością dostawała bonusy, armia Nieumarłych byłaby nie do pokonania.

Powergamerzy: księgowi apokalipsy

Fanboj i Życie przypomina, że powergamerzy to nie potwory - to inżynierowie, dla których hobby zaczyna się tam, gdzie kończy się emocjonalne mazanie farbą.

Oni widzą grę jak równanie do rozwiązania, a nie poemat do odczytania.

Lore? Miło, ale lepiej pasuje jako przypis na końcu rozpiski, niż jako główny punkt programu.

I jasne, czasami ich podejście potrafi być chłodne jak zima w Naggarond, ale czy naprawdę każdy, kto lubi wygrywać, jest robotem z Excelem zamiast serca? 

Może po prostu nie chce spędzić trzech godzin na obserwowaniu fluffowych chłopów z widłami ginących w ogniu artylerii? Z drugiej strony, gdyby każdy grał tylko meta-listami, wszystkie gry wyglądałyby jak symulacja w Excelu.

Kompromis? Nie w tej galaktyce!

A może by tak... przestać się kłócić? Oczywiście, że nie!

Prawda jest brutalna: zarówno obie strony mają rację, i obie się mylą.

Tak, bez klimatu gra zamienia się w puste przesuwanie klocków plastikowej piechoty.

Tak, bez zasad klimat zamienia się w festiwal żalu i niespełnionych oczekiwań.

Obaj autorzy, każdy na swój sposób, postulują coś szalenie radykalnego: rozmowę przed grą! 

- Hej, gramy na wynik czy na opowieść?

- Wolisz epicki klimat czy bezkompromisowy turniej?

Teoretycznie rozwiązanie jest proste. Umów się przed grą czy będzie fluffowa czy competitive. Nie oszukuj na rzutach. Przestań udawać, że twoja klimaciarska armia przypadkiem ma wszystkie najlepsze jednostki.

W praktyce jednak – równie nierealne, bo przecież łatwiej potem napisać trzystronicowy raport bitewny na blogu o tym, jak druga strona zrujnowała ducha gry.

Bo nigdy nie chodziło o klimat ani o zasady...

W głębi duszy każdy z nas jest trochę klimaciarzem, a trochę powergamerem:

  • Klimaciarzem, gdy jego ulubiona jednostka zostaje Wyłączona z akcji!
  • Powergamerem, gdy znajduje nowe combo
  • Hipokrytą, gdy przeciwnik robi to samo

A nienawidzimy tych drugich - bo łatwiej jest nienawidzić, niż przyznać, że tak naprawdę chcemy tego samego: świetnej zabawy.

I właśnie dlatego:

  • Sklepy z figurkami kwitną
  • Grupy na FB/Discordzie tętnią życiem
  • A my wciąż kupujemy nowe zestawy, choć nie mamy czasu ich pomalować

Wojna nigdy się nie kończy

Bo gdyby wojna się skończyła, nie byłoby o czym pisać dramatycznych postów, nie byłoby wielkich dyskusji na forach, nie byłoby blogów pełnych bitewnych rozczarowań.

Więc następnym razem, gdy ktoś zacznie tyradę o wyższości klimatu nad powergamingiem (albo odwrotnie), po prostu uśmiechnij się, rozłóż figurki i zapytaj Gramy na śmierć i życie, czy dla klimatu? Albo zaproponuj przeciwnikowi drinka przed grą. Na tyle mocnego, by:

  • Klimaciarze przestali przejmować się przegraną
  • Powergamerzy przestali liczyć każdy cal ruchu
  • A wszyscy zgodzili się, że prawdziwym wrogiem są ci, co grają w dziesiątą edycję WH40k 

Bo jak mawiają starzy gracze Nie liczy się, kto wygrał. Liczy się, kto miał większą frajdę, zanim zaczął rzucać stołem!

Bo w tej grze nie ma zwycięzców - są tylko przegrani (którzy właśnie przegrali kolejną grę) i Games Workshop (który wygrywa zawsze).

czwartek, 1 maja 2025

Podsumowanie Figurkowego Karnawału Blogowego, edycja #128 - "Niewyjściowe facjaty"!

Podsumowanie Figurkowego Karnawału Blogowego, edycja #128 - "Niewyjściowe facjaty"!

#128-a edycja Figurkowego Karnawału Blogowego (dalej: "FKB"), którą prowadziłem w kwietniu 2025 r., może zostać oficjalnie uznana za zakończoną i pora na jej podsumowanie (wybaczcie, że z pewnym opóźnieniem).


Dla przypomnienia, temat przewodni FKB #128 brzmiał:

"Niewyjściowe facjaty"


Dla osób niemających wcześniej styczności z FKB (o ile ktoś taki się jeszcze ostał) wspomnę dla porządku, że jest to inicjatywa o charakterze przede wszystkim motywacyjno-integracyjnym rozpoczęta przez Inkuba z bloga Wojna w Miniaturze. Ponadto, na blogu QC pn. Danse Macabre można znaleźć listę dotychczasowych edycji FKB.

Poniżej, w rozwinięciu wpisu, przedstawiam w ramach podsumowania tej edycji FKB prace uczestników (w kolejności chronologicznej, o ile niczego nie pomyliłem), którym bardzo dziękuję za bardzo liczny udział, zaangażowanie i twórcze podejście do tematu!


1) QC z bloga DansE MacabrE






2) Boston Steel Works z bloga Boston Steel Works PolskaMESBG Orkowie









5) Koyoth z bloga Shadow GreyPutrid blightking



6) Bahior z bloga The Dark OakWyly the killer squig



7) Kapitan Hak, czyli ja ;) z bloga Hakostwo:







Bardzo dziękuję Wam za liczny udział w tej edycji FKB, Wasze zaangażowanie oraz wspaniałe prace!

Gospodarzem kolejnej edycji FKB #129, pn. "Opus Magnum" jest  Boston Steel Works z bloga Boston Steel Works Polska - zachęcam do udziału!

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

Hobby, raz jeszcze.

Hobby, raz jeszcze.

Gry bitewne i modelarstwo to hobby, które wymaga dwóch rzeczy: czasu i cierpliwości. Niestety, życie ma tendencję do rzucania nam kłód pod nogi, a te kłody często wyglądają jak praca, rodzina, obowiązki i wszelkie inne "dorosłe" sprawy, które skutecznie odciągają nas od plastikowych armii i pędzli. Ale nie martwcie się – oto kilka  porad, jak podtrzymać zapał do hobby, nawet gdy świat wydaje się być przeciwko wam.

  • Zaakceptuj, że nie musisz być perfekcjonistą. Perfekcjonizm to wróg kreatywności. Jeśli ciągle czekasz na idealny moment lub idealne umiejętności, by zacząć malować, to nigdy nie zaczniesz. Twoje figurki nie muszą wyglądać jak arcydzieła z podręcznika. Ważne, że są twoje. A jeśli wyglądają jakby je pomalował pięciolatek? Cóż, może to twój styl. Nazwij go postmodernistycznym ekspresjonizmem i udawaj, że to było zamierzone.
  • Stwórz sobie małe cele. Nie próbuj od razu malować całej armii. To jak próba zjedzenia na raz talerza pierogów u babci – nie da się. Zamiast tego postaw sobie małe cele: dziś pomaluję jednego wojownika albo dziś zrobię podstawkę dla tego potwora. Małe kroki prowadzą do wielkich celów. A jeśli nie prowadzą, to przynajmniej masz satysfakcję, że coś zrobiłeś.
  • Znajdź swoją niszę. Nie musisz robić wszystkiego. Jeśli malowanie setek figurek cię przytłacza, skup się na czymś innym. Może budowanie terenów? Albo pisanie scenariuszy do gier? A może po prostu lubisz zbierać figurki i układać je na półce? To też jest hobby. Ważne, żeby sprawiało ci radość, a nie stres. 
  • Nie porównuj się z innymi. Internet to miejsce, gdzie każdy pokazuje tylko swoje najlepsze dzieła. Nie daj się zwieść – za tymi perfekcyjnymi armiami stoją godziny frustracji, nieudanych prób i przekleństw rzucanych pod nosem. Zamiast się porównywać, czerp inspirację. Albo lepiej – znajdź kogoś, kto maluje gorzej niż ty, i poczuj się lepiej.
  • Zorganizuj sobie przestrzeń. Nic tak nie zabija zapału jak bałagan. Jeśli twoje hobby polega na przekopywaniu się przez sterty niepomalowanych figurek, farb i pędzli, to nic dziwnego, że tracisz motywację. Zorganizuj sobie małą przestrzeń, gdzie będziesz mógł pracować bez stresu. Nawet jeśli to tylko kawałek stołu – ważne, żeby był twój.
  • 30 minut dziennie, codziennie. Poświęć stały czas na hobby. Może to być godzina w sobotnie popołudnie albo 30 minut wieczorem. Regularność sprawia, że wchodzisz w rutynę, a to najlepszy sposób na podtrzymanie nawyku.
  • Ciesz się procesem, a nie tylko efektem – Wielu hobbystów popada w pułapkę myślenia muszę to skończyć. Nie musisz. Możesz po prostu cieszyć się każdą chwilą spędzoną nad hobby, niezależnie od tempa postępów.
  • Znajdź wspólników. Hobby to zawsze lepsze, gdy dzielisz je z innymi. Znajdź sobie grupę ludzi, którzy też lubią gry bitewne i modelarstwo. Razem możecie wymieniać się poradami, organizować rozgrywki i motywować się nawzajem. A jeśli nikt nie ma czasu, to zawsze możesz dołączyć do jednego z licznych discordów czy grup na FB – tam zawsze znajdziesz kogoś, kto zrozumie twoje zmagania z farbami.
  • Pamiętaj, że to ma być zabawa. W końcu to tylko hobby. Nie musisz być najlepszy, nie musisz mieć największej kolekcji, nie musisz spędzać na tym każdej wolnej chwili. To ma być źródło radości, a nie kolejny obowiązek. Jeśli czujesz, że tracisz zapał, zrób sobie przerwę. Twoje figurki poczekają.
Prima Aprilis? Nie tym razem. W przeciwieństwie do poprzedniego felietonu, tym razem nie ma żartów. Podtrzymanie zapału do hobby to walka, ale warto ją podjąć. Bo w końcu, co byśmy robili bez tych plastikowych armii, farb i kostek do gry? Pewnie siedzielibyśmy na kanapie, oglądając seriale i zastanawiając się, gdzie się podziała cała nasza kreatywność.

A teraz pytanie do was, drodzy czytelnicy: jak wy sobie radzicie z utratą zapału? Macie swoje sprawdzone sposoby? Czy może po prostu poddaliście się i teraz wasze figurki służą głównie jako ozdoba półki? Podzielcie się swoimi historiami – może razem znajdziemy sposób, by nie stracić zapału do hobby, które i tak nas zrujnuje.

sobota, 5 kwietnia 2025

Relacja: Turniej Warheim FS - Połowa(nie) na bekon, Sosnowiec 29.03.2025.

Relacja: Turniej Warheim FS - Połowa(nie) na bekon, Sosnowiec 29.03.2025.
Report: Tournament Warheim FS - Bacon Hunt, Sosnowiec 29.03.2025.

sobotę, 29 marca 2025, w ZSEiI in Sosnowiec przy wparciu klubu DD6, odbył się  turniej Warheim FS - Połowa(nie) na bekon.

Dziś na łamach bloga DansE MacabrE mam dla Was krótką relację z tego wydarzenia.
On Saturday, Apri 13, 2024, the tournament Warheim FS - Bacon Hunt took place at the ZSEiI in Sosnowiec with the support of the DD6 club.

Today I have a short report from this event for you.


Na blogu DansE MacabrE, w zakładce Turnieje WFS, znajdziecie także relacje z poprzednich wydarzeń:
On the DansE MacabrE blog, in the tab Turnieje WFS, you will also find reports from previous events:
    

Poniżej znajdziecie plik pdf z regulaminem i scenariuszami według, których zostały rozegrane potyczki w czasie turnieju.

Plik pdf możecie pobrać STĄD, a TUTAJ znajdziecie najnowszą wersję podręcznika do Warheim FS.

W odróżnieniu od poprzednich edycji, w trakcie turnieju Połowa(nie) na bekon gracze rekrutując kompanie dysponowali budżetem 25o zk, a rozegrane zostały scenariusze.
Below you will find a pdf file with the rules and scenarios, according to which the battles were played during the tournament.

You can download the pdf file HERE, and HERE you can find the latest version of the Warheim FS rulebook.

Unlike previous editions, during the Bacin Hunt tournament, players had a budget of 250 gc when recruiting companies, and 3 scenarios were played.

W turnieju udział wzięło 16 graczy, którzy przyjechali z różnych stron Polski.
  • Fire. Łowcy czarownic 
  • Elmin, Kupiecka karawana z Arabii 
  • Benek, Klan Zarazy klanu Pestilens 
  • Bahior, Załoga Zielonoskórych Kaprów 
  • Buk Kil, Nocne Gobliny 
  • Michał Sieradzki, von Carstein 
  • Szczery, Zbrojni z Middenheim 
  • Mikołaj, Zbrojni z Middenheim 
  • WojciechSz, Łowcy czarownic
  • Skóli, Orkowie & Gobliny 
  • Krnąbrny, Żołnierze z Reiklandu 
  • Pepe, Nocne Gobliny 
  • Sudi, Niziołki z Krainy Zgromadzenia 
  • Kacper Okrześ, Muszkieterzy z Nuln 
  • Torin, Psy Wojny 
  • Oliwia Simkiewicz, Leśni Elfowie
16 players who came from different parts of Poland took part in the tournament.
  • Fire. Witch hunters 
  • Elmin, Araby 
  • Benek, Pestilens 
  • Bahior, Greenskins Freeboter 
  • Buk Kil, Night Goblin
  • Michał Sieradzki, von Carstein 
  • Szczery, Middenheimers 
  • Mikołaj, Middenheimers 
  • WojciechSz, Witch hunters
  • Skóli, Orcs & Goblins 
  • Krnąbrny, Reiklanders 
  • Pepe, Night Goblin
  • Sudi, Halflings 
  • Kacper Okrześ, Nuln 
  • Torin, Dogs of War 
  • Oliwia Simkiewicz, Wood Elves
Po rozegraniu 3 potyczek na 1 miejscu podium stanął Fire, który poprowadził do boju Łowców czarownic z kolei 2 miejsce zajął Elmin i jego Arabowie, zaś 3 miejsce zdobył Benek dowodzący Skavenami klanu Pestilens.

W trakcie wydarzenia odbył się także konkurs modelarski, który wygrał Michał Sieradzki.
After playing 3 games, the 1st place of the podium was taken by the Fire, who led the Witch hunters, the 2nd place was taken by Elmin and the Araby, and the 3rd place was won by Benek, commanding the Pestilens.

The event also included a modeling contest, which was won by Michał Sieradzki.

 

Wszystkim zaangażowanym w przygotowanie turnieju raz jeszcze dziękuję.
Thank you once again to everyone involved in the preparation of the tournament.