środa, 20 listopada 2013

Wrota do lepszego bloga #1: Linkowanie


Witam pięknie w czymś zupełnie nowym! No dobrze, spokojnie, powoli – Fireant z tej strony, kłaniam się, część z was zna mój blog i działalność, część kojarzy tylko z tego, że kontaktowali się ze mną, by dołączyć do agregatora blogów jakim są Wrota, część pewnie w ogóle nie wie, kimże jest Ognista Mrówka, dlatego przedstawiam się słowem tego wstępu. Widzicie, naszła mnie pewna myśl, myśl gorąca, paląca i powiem szczerze, głównie wynikających z warsztatów biznesowych, na których to przemaglowałem ostatnie pięć dni i które nauczyły mnie wielu rzeczy oraz dały mi pewien pogląd na coś, czego jestem świadom, co sam realizuje a co jednak stanowi problem w skali właśnie tego naszego miniaturowego ryneczku informacyjnego – naszej sieci bloggerskiej.

Pierwsze primo, to niejaki atak wstydu z mojej strony. Od ładnych kilku jak nie nastu miesięcy całą stroną i cotygodniowe wpisy tworzy, kontroluje i sprawdza niezmordowany i niestrudzony Quidamcorvus, który jako prawdziwy tytan pracy nie ustępuje w walce z kilkoma projektami na raz, prowadząc dobrego jakościowo bloga, tworząc i walcząc ze swoim autorskim systemem Warheim a teraz przy okazji tydzień w tydzień dostarczając nam śliczną kompilację nowości z aktywności naszych bloggerów. I aż wstyd mnie ukuł, że niejako ‘ojciec założyciel’ tej idei spokojnie spoczywa na laurach, spija śmietankę i cieszy michę, że agregat jest i jakoś działa. A przecież co za problem, bym mógł choć raz w miesiącu starać się wam, drodzy bloggerzy, pomóc? Pomóc w sposób właśnie stricte warsztatowy, czyli pokazać wam jak zadziałać, by ruch na waszym blogu przyrastał, by pojawiały się komentarze, byście czuli, że z miesiąca na miesiąc rzeczywiście przybywa wam tych czytelników! W okolicach 20 dnia każdego miesiąca będę publikował krótki tekst a poradą i informacją, jak /lepiej/ aktywizować nasz blog. Do dzieła zatem!

Magia linków, czyli dlaczego nikt w nas nie klika?

Gdybym się was, drodzy czytelnicy, zapytał, jaki jest cel powstania Wrót, do czego w ogóle służą takie agregaty, to co byście odpowiedzieli? Do wzmożenia ruchu? Do znalezienia potencjalnych odbiorców? Oczywiście tak… Ale na jakieś to działa zasadzie? Agregaty nie tworzą tak naprawdę treści – nawet ów cotygodniowe podsumowania nie są treścią per se, są zbiorem odnośników do aktualnych treści. Prawdę powiedziawszy cała ta strona to nic innego jak ogromny zbiór odnośników! Czy jednak zdajecie sobie sprawę z tego, jak potężną moc mają takie stosy linków? Dam wam prosty obraz. Wejdźcie proszę teraz w wyszukiwarkę Google i wpiszcie po prostu słowo ‘Wrota’ – i jaki efekt? Tak jest, Wrota są na zabójczo dobrym, ósmym miejscu – są na pierwszej stronie w wyszukanych odnośnikach i wyprzedziły nawet wpis na Wikipedii czy… Cały portal Wrota Lubelszczyzny czy Mazowsza!

Dlaczego tak jest? Skąd tak młody i w sumie niezwykle niszowy serwis mógł uzyskać taką pozycję? To proste. Dzięki odnośnikom! W normalnych warunkach takie leady, takie linki odsyłające bezpośrednio do strony głównej, która sama zawiera cały stos linków to dla silnika wyszukiwarki jest jak złoto – dzięki temu, że ponad 80 blogów posiada link bezpośredni do serwisu, że na forach są liczne wpisy z tym linkiem tak naprawdę maszyny crawlingowe traktują po prostu wrota.org jako, co zabawne, poważnego zawodnika jeżeli chodzi o generowanie odnośnika do słów ‘wrota’ czy bardziej naturalnie ‘blogi bitewne’, w których to Wrota zajmują pierwsze miejsce. Jest to kolosalny sukces, że jeżeli ktoś wpisze w wyszukiwarkę hasło ‘blogi bitewne’ czy jego warianty, to strona ląduje w topowej piątce. Brzmi nieco jak przechwałki, i pewnie, jestem dumny, ale powyższy przykład ma dać do zrozumienia tego, że linkowanie w treści do absolutny klucz do zwiększenia oglądalności.

11,66% - tyle w skali miesiąca odwiedzin na moim blogu generują mi odnośniki z Wrót. Ktoś może powiedzieć, że mało. Jeżeli jednak dla kogoś niemalże 12% całego ruchu na serwisie to mało, to chyba pochodzimy z innej bajki, bo w pojęciu biznesowym utrata już trzech procent klientów (*a z punktu widzenia bloga tematycznego i hobbystycznego, czytelnicy to właśnie klienci*) to już jest katastrofa, która zmusiłaby do przemyśleń, co należy zmienić, by to wyratować. Wszystkie te kliknięcia biorą się albo z odnośników w podsumowaniach, albo z tego, że jako aktywny twórca treści staram się, by blog nigdy nie wyszedł poza top 10 wyświetlanych linków w panelu aktywności bloggerskiej sieci.

Jak sami możecie zauważyć, już sam ten tekst, choć przecież nie jest konglomeratem linków, ma ich kilka… I w praktyce to jest cała esencja dzisiejszego tekstu! Linkujcie, moi mili. Linkujcie gdzie popadnie i jak to tylko możliwe. Podajecie nazwę produktu? Dajcie do niego link! Mówicie o tym, że ktoś już napisał podobny tekst? Dajcie link. Że wasz tekst wynika z innego? Dawać odnośnik. Że wasz tekst wchodzi w dyskusję z innym? Zalinkować. Ktoś może zapytać – No fajnie, linkuję jak szalony, ale co to mi tak naprawdę daje? Przecież generuję ruch dla kogoś innego, a nie dla siebie! – To prawda. Po części… Po pierwsze, nic w naturze nie ginie i nic nie dzieje się za darmo, więc jak zalinkujecie do produktów GW czy Privateer Pressa szanse na to, że oddadzą linka są żadne… Ale już zalinkowanie do bloga kogoś innego ma szansę bycia zauważonym! Większość dzisiejszych narzędzi do analizy ruchu webowego oferuje banalnie prosty podgląd na backtracking, czyli możliwość śledzenia, skąd ludzie do nasz przychodzą. Osobiście sprawdzam to regularnie, i praktycznie zawsze klikam w odpowiedni, wizytując strony, blogi i fora, z których napływa do mnie ruch – jeżeli jest to forum, na którym mnie nie ma, przeważnie się rejestruje. Jeżeli jest to blog, to go zapamiętuję, i staram się w ramach możliwości zrewanżować się leadem zwrotnym.

Po prostu – dajcie innym o sobie pisać. A by inni byli tym zainteresowani, sami piszcie o innych. Nie chodzi tutaj o sztuczne pompowanie linków, bo takie manewry tylko odrzucają, tworzą złą atmosferę i negatywnie nastrajają czytelnika. Nie chodzi też o zalewanie odbiorcy stosem odnośników, lecz, w miarę możliwości, odsyłanie do treści, która czytelnika również może zainteresować. Nie jest łatwym ani szybkim zadaniem znalezienie wartościowej treści, ale od czegoś trzeba zacząć. Gwarantuję wam, że jeżeli zaczniecie tworzyć interakcję z innymi bloggerami, to nawet bez ewidentnego szturchania ich i prośbę o współpracę poprzez e-mail prędzej czy później doczekacie się rewanżu!

Naturalnie pozyskiwanie linków jest to praca, którą w pewnej mierze możemy czynić całkowicie samodzielnie! Ot, chociażby Wrota, będąc niejako moim dzieckiem nie powoduje u mnie skrępowania, że w pierwszym akapicie tego tekstu znajduje się link do mojego głównego bloga, prawda? Ale nawet takie agresywne zagrania czy linki wtórne nie są tak skuteczne, jak generowanie treści… w postach na forach i w komentarzach! Tak jest, nasze hobby oferuje w kraju co najmniej kilka dużych internetowych for, więc aż żal by nie skorzystać, prawda? Nie musimy być nawet za bardzo aktywni, choć oczywiście im większa aktywność i ‘wyrobiona marka’ na danym forum, tym lepszą konwersję mamy z oferowanych na ów forum linków. Widzicie, nawet jak się nie udzielacie, to administracja raczej nie zrobi nikomu problemów o to, że w temacie ‘Wolnych pogaduszek’ (*który przeważnie znajduje się na każdym forum!*) zamieścicie swój temacik, w którym będziecie linkować do swoich postów na blogu. Osobiście obsługuję w ten sposób cztery duże fora tworząc miesięczne raporty, które podwajają lub nawet potrajają mi na tydzień od ich publikacji cały ruch na stronie.

Podobnie napisanie komentarza. Każdy się cieszy, kiedy do swoich wypocin ujrzy komentarz, który jest niejako żywym dowodem na to, że ktoś się z naszym tekstem zapoznał… Ktoś może powiedzieć, że komentowanie wszystkiego to jednak wymaga czasu, że nie każdy tekst na tyle nas pobudzi, by przycisnąć do komentarza – i dobrze, bo nie musi! Ale pamiętajcie, że zostawienie komentarza to i dobro dodane właśnie dla was, autorów tychże komentarzy – bo nawet jak nie umieścicie w ów komentarzu oczywistego linka do waszej treści, do przecież każdy może kliknąć w wasz awatar i znaleźć waszą stronę! A jeżeli treść waszego komentarza będzie wartościowa… To szanse są duże, prawda? Dodatkowo, nie bójcie się linkować do własnych tekstów w komentarzach, jeżeli tematycznie pokrywają się z treścią, którą komentujecie – autor raczej na pewno się nie obrazi, a wam z pewnością dodatkowe kliknięcia i być może pozyskanie nowego czytelnika, cóż, nie zaszkodzi!


I to tak naprawdę wszystko w części pierwszej, w której oferuję wam bardzo proste, ba, oczywiste rady jak wykorzystać jedno z najstarszych internetowych narzędzi, czyli linki, tak, by te działały słusznie, poprawnie i rzeczywiście przyczyniały się do generowania ruchu, który jak podejrzewam, jest miły nam wszystkim. W następnych odcinku skupimy się na optymalizacji wewnętrznej, czyli jak nie zgubić własnych treści i jak wykorzystywać te zasoby, które już dawno odłożyliśmy na bok.

8 komentarzy:

  1. Na mojego bloga przez Wrota przechodzi blisko 10% czytelników. Co jest całkiem niezłym wynikiem, jeśli weźmie się pod uwagę, że prowadzę bloga znacznie dłużej niż działają Wrota.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja chyba robię coś źle. Każdy wpis ma linki u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W twoim wypadku widzę, że strona nie posiada kontentu własnego i podobnie jak Wrota jest bardziej agregatorem, i to, według tego co widzę, działającym na bazie jakiegoś skryptu, a maszyny crawlingowie lubią jednak stary, poczciwy HTML i linki w nim utworzone. Nie mówiąc już o tym, że nie linkujesz do tzw. treści, lecz do produktu ;) Zupełnie inne mechanizmy są tutaj wymagane, by zwiększyć ruch... Ot, na dobry początek, pozbyć się strony splashowej, bo roboty Google'a działają na zasadzie 'pierwszego linku' i kiedy wchodzą na Twoją stronę, widzą tak naprawdę tylko pozbawiony z ich punktu widzenia realnej wartości Splashpage z jednym linkiem ;)

      Usuń
    2. Zmienione. Kwestie pozycjonowania stron (jak generalnie większość spraw IT) to dla mnie czarna magia. Dzięki za podpowiedź! :)

      Usuń
  3. Genialny post, i coś w tym jest. Sam zaczynałem od 0 a dziś mam ponad 40 wejść. Najwięcej wejść generuje u mnie fraza Husaria, Zvezda. Ponadto wejścia spływają z różnych for, z googla, z Wrót i innych blogów :). Mam swoje tematy na 4 forach. Swoje prace publikuje też na youtubie i sporo osób ze mną mailowało, to bardzo miłe. Oczywiście i ja zaglądam na różne fora i blogi i też klikam w linki, w końcu ciekawość, to jedna z potrzeb. Wysyłam też swoje prace do producentów, a na kilku stronach firmowych są też moje prace. I można, i wcale nie trzeba być spamerem. W ramach reklamy, zapraszam na swój kanał: http://www.youtube.com/user/SamborTT/videos. Dzięki za kilka cennych podpowiedzi Ognistomrówy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny tekst przede wszystkim ze względu na info, które jest bardzo istotne dla blogerowych świeżaków ;) Dzięki! Z tym większą niecierpliwością oczekuję na następne artykuły :)
    Pozdrawiam,
    L

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do miejsca Wrot - nie dziala to tak jak piszesz drogi Mrówku:) Google za kazdym razem przedstawia spersonalizowany wynik wyszukiwania - wobec tego w Twojej przegladarce Wrota za na osmym czy dziewiatym miejscu, u mnie.... licze... na szóstym. A w komputerze mojej żony są na środku trzeciej strony...
    A post słuszny, akurat sam piszę teraz tekst o pisaniu bloga, zalinkuję do tego wpisu jako rozwinięcia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobre podejście do tematu. Cieszę się, że nie poruszyłeś tematu pozycjonowania swojej strony, bo to ogromna wiedza, duzo ludzi udaje, że sie na tym zna. Dodatkowo, w ostatnim czasie google diametralnie zmienił algorytm przemielajacy rezultaty wyszukiwania. Czynników wpływajacych na pozycjonowanie Twojej strony jest mnóstwo, natomiast jednym z podstawowych są oryginalność treści oraz liczba odwiedzin i ich trwanie po wpisaniu danej frazy w wyszukiwarce.

    Dlatego warto podkreślić: piszcie własne teksty (skopiowany kontent czesto powowduje, ze strona ląduje fatalnie daleko w efektach wyszukiwania). POmaga tez oryginalność zagadnienia (na moim mało aktywnym blogu najczęściej odwiedzanym postem, od zawsze, jest wpis o Wood Elves Scoutach, dlatego że jest tego stosunkowo mało w sieci).

    Liczba odwiedzin, które generuje linkowanie przedstawione w powyzszym artykule pozytywnie wpływa na pozycjonowanie Waszej strony, w przypadku, gdy ktoś poszukuje frazy, która znajduje się w Waszym blogu. Dlatego linki nie tylko generują bezpośredni ruch ale zwiększają szansę, że ktos trafi do Was "przypadkowo".

    Dzięki za wpis.

    OdpowiedzUsuń