Strony

niedziela, 17 sierpnia 2025

Jak (nie) pisać regularnie?

Jak (nie) pisać regularnie?
How (Not) to Write Regularly?

Ostatnio dostałem kilka pytań o to, jak udaje mi się utrzymywać stałe tempo publikacji na blogu. I muszę Was rozczarować - nie udaje się. Nie ma na to szans, kiedy pisanie nie jest pracą etatową, tylko - albo aż - hobby. To zawsze balansowanie między obowiązkami a chwilami, które można ukraść rzeczywistości.

Cała tajemnica polega więc nie na nadludzkiej regularności, tylko na planowaniu. Piszę wtedy, kiedy mam wolną chwilę, a niekoniecznie wtedy, kiedy akurat trzeba coś opublikować. Dzięki temu dziś mogę pokazać Wam zrzut z kolejki - 104 zaplanowane posty. I od razu dodam: to nie znaczy, że piszę codziennie, ani że siedzę w tym jak w pracy. Po prostu wypracowałem sobie podział, który sprawia, że treści powstają w miarę płynnie i różnorodnie.

Jak to wygląda w praktyce?

  • Poniedziałki - lekki chaos rytualny:
    • co drugi tydzień krótka recenzja audiobooka,
    • w pierwszy poniedziałek miesiąca felieton,
    • w trzeci poniedziałek miesiąca opis fabularny kompanii do Warheim FS.
  • Wtorki - opisy krain Starego Świata (często fragmenty z podręcznika w blogowej formie).
  • Środy - zdjęcia modeli z różnych kompanii Warheim FS. Po pomalowaniu całej kompanii materiału starcza na miesiące, a czasem i lata.
  • Czwartki - warsztat. Obecnie waloryzacja ruin od Kromlech; każdy etap to osobny wpis, który spokojnie czeka w kolejce.
  • Piątki - recenzje, przygotowywane z wyprzedzeniem.
  • Soboty - wpisy okolicznościowe wokół Warheim FS.
  • Niedziele - prezentacja gotowych do malowania kompanii z listą użytych modeli.

Co z tego wynika?

To nie jest żadna sztuka ani wielka tajemnica. Czasem w jedno wolne popołudnie powstaje pięć wpisów. Czasem przez tydzień nie napiszę ani jednego zdania. Ale blog i tak żyje własnym rytmem, a regularność jest efektem planowania, nie mitycznej dyscypliny twórczej.

Więc jeśli ktoś pyta, jak to się robi, odpowiedź brzmi: planer, kubek kawy i odrobina cynizmu. No i świadomość, że to tylko hobby - a więc nie musi być perfekcyjne, musi być po prostu przyjemne.

Na dziś to tyle. A Wy... jaką macie wymówkę?

Lately I’ve been asked how I manage to keep a steady publishing pace on the blog. Here’s the disappointment: I don’t. There’s no way to truly keep up when writing isn’t your day job but - for better or worse - a hobby. It’s always a balance between obligations and the stolen moments you can wring out of reality.

The whole secret isn’t superhuman discipline - it’s planning. I write when I have a spare moment, not necessarily when something is due to be published. That’s why today I can show you a screenshot of the queue - 104 scheduled posts. And to be clear: that doesn’t mean I write every day or treat this like a full-time job. I’ve just worked out a structure that keeps content flowing and varied.

What does it look like in practice?

  • Mondays - a bit of ritual chaos:
    • every other week: a short audiobook review,
    • first Monday of the month: an essay/column,
    • third Monday of the month: a narrative Warheim FS warband write-up.
  • Tuesdays - Old World realm overviews (often handbook excerpts adapted to a blog format).
  • Wednesdays - photos of miniature from different Warheim FS warbands. Once a full warband is painted, that’s months - sometimes years - of steady material.
  • Thursdays - the workshop. Currently: detailing Kromlech ruins; each stage becomes a separate post waiting patiently in the queue.
  • Fridays - reviews prepared well in advance.
  • Saturdays - occasional posts, usually Warheim FS–related.
  • Sundays - showcasing ready-to-paint warbands, with a list of the kits used.

So what’s the takeaway?

There’s no magic trick here. Sometimes five posts come together in a single free afternoon. Sometimes I don’t write a word for a week. The blog keeps its own rhythm anyway - because regularity is the result of planning, not mythical creative discipline.

So if anyone asks how it’s done, the answer is: a planner, a cup of coffee, and a pinch of cynicism. And the awareness that it’s just a hobby - it doesn’t have to be perfect; it just has to be enjoyable.

That’s it for today. And you... what’s your excuse?


środa, 6 sierpnia 2025

Czy można grać w gry bitewne i nie zbankrutować?

Czy można grać w gry bitewne i nie zbankrutować?

W świecie gier bitewnych pieniądze mają magiczną właściwość – znikają. Tak, wiem, że próbujesz przekonać siebie (i swoją drugą połówkę), że te figurki to inwestycja. Przecież kiedyś będą warte fortunę! – mówisz, patrząc na stos niepomalowanych plastikowych żołnierzyków. Ale prawda jest taka, że twoje figurki są warte tyle, ile ktoś jest gotowy za nie zapłacić. A jeśli nikt nie chce ich kupić, to... no cóż, masz nową ozdobę półki.

Gdzie są moje pieniądze?  

Pamiętasz czasy, gdy myślałeś, że kupno jednego zestawu figurek to koniec wydatków? Słodka naiwność. Szybko odkrywasz, że jedna grupa stronników nie wystarczy – musisz mieć więcej. Potem dochodzi dowódca. Potem machina. A potem już leżysz w kartonie, bo twoja druga połówka wystawiła cię z domu, gdy kupiłeś kolejnego smoka.  

A to dopiero początek. Przecież same figurki to tylko fundament. Dochodzą:  

  • Farby – bo każda kompania potrzebuje swojego unikalnego koloru, a oczywiście nigdy nie masz akurat tego odcienia czerwieni.
  • Pędzle – co pół roku i tak wszystkie wyglądają jak miotły, więc kupujesz kolejne.
  • Podstawki, trawka, tufty, pigmenty – przecież nie postawisz modeli na gołym plastiku, to byłoby nieprofesjonalne.
  • Stoły i tereny – bo jak grać na kuchennym stole z kubkiem po kawie zamiast wieży?
  • Podręczniki i dodatki – bo oczywiście, że co roku wychodzi nowa edycja i twoja dotychczasowa kompania lub armia właśnie stała się bezużyteczna.  

Czy istnieją budżetowe gry bitewne?  

Oczywiście! Wystarczy:  

  • Kupić tylko jedną armię – hahaha, dobry żart.
  • Nie kupować nowości – powodzenia, kiedy wydawca wypuszcza nową frakcję, która wygląda jeszcze lepiej niż twoja obecna. 
  • Drukować proxy – to może uratuje twój portfel, ale niekoniecznie twoją reputację w środowisku.
  • Grać w systemy skirmishowe – mniej modeli, mniej farb, mniej wydatków… 
  • Zanim coś kupisz, policz, ile już wydałeś na hobby. Ale ostrzegam – to może być traumatyczne doświadczenie. 

Czy twoja druga połówka uwierzy, że to ostatni zakup?  

Nie.  To zdanie powtarzasz sobie (i swojej drugiej połówce) od miesięcy. To ostatni zakup – mówisz, pakując kolejny zestaw figurek do koszyka. Ale wiesz, że to nieprawda. Bo przecież za chwilę wyjdzie nowa edycja gry, nowa armia, nowe akcesoria... I znów będziesz musiał je mieć. Załóż sobie limit wydatków na hobby. Ale bądź realistą – ten limit prawdopodobnie i tak zostanie przekroczony.

Czy można grać w gry bitewne i nie zbankrutować?

Teoretycznie tak. Można planować budżet, polować na okazje, kupować używane modele i oprzeć się pokusie kolejnych nowości. Ale bądźmy szczerzy – to jak dieta. Można się oszukiwać, że tym razem będzie inaczej, ale koniec końców i tak skończysz z nową kompanią, którą kupiłeś tylko na próbę.  

A jak wygląda wasz budżet na hobby? Czy ktoś naprawdę kontroluje wydatki, czy wszyscy jedziemy na tym samym wózku bankructwa?

piątek, 1 sierpnia 2025

FKB 131 Cywile, mieszkańcy, NPCe - Podsumowanie

FKB 131 Cywile, mieszkańcy, NPCe - Podsumowanie

Kolejny emocjonujący miesiąc niekończącego się Karnawału dobiega końca, więc pora na podsumowanie wpisów zaprezentowanych przez jego uczestników.

Kolejność podyktowana chronologią wpisów pod postem-matką.

Na pierwszy ogień idzie Boston Steel Works.

https://blog.bostonsteelworkspolska.com/2025/07/tereny-vindaskip.html



Ten wpis to prawdziwa perełka dla miłośników modelarstwa i kreatywnego podejścia do figurek w skali 28 mm. Autor z humorem i pasją opisuje przeróbkę modelu drakkara od czeskiej firmy Smer, dostosowanego do własnych potrzeb hobbystycznych. Oto kilka rzeczy, które szczególnie się wyróżniają:

Kreatywność i pomysłowość

  • Zamiast używać modelu „jak jest”, autor usuwa ławki i tarcze, dorabia nowy pokład, żagiel, sztagi i szoty – to pokazuje zaangażowanie i dbałość o detale.
  • Dodanie nabrzeża z pomostem z patyczków, zakopanej łodzi i grzybów z masy plastycznej tworzy ciekawy, narracyjny klimat sceny.

Humor i dystans

  • Żart o Czechach produkujących statki, bo chcą dostępu do morza, dodaje lekkości i pokazuje, że autor nie traktuje hobby z przesadną powagą.
  • Sformułowanie „post jest zajebiście uniwersalny” w kontekście Figurkowego Karnawału Blogowego (FKB) to świetny przykład, jak wpisy mogą łączyć różne inicjatywy i społeczności.

Wizualna oprawa

  • Wpis zawiera wiele zdjęć z pleneru, co dodaje realizmu i pozwala lepiej docenić efekty pracy. Szkoda, że nie są bezpośrednio opisane, ale ich obecność wzmacnia przekaz.
Społeczność i inspiracja

  • Link do forum Strategie.net.pl oraz do aktualnej edycji FKB pokazuje, że autor aktywnie uczestniczy w społeczności modelarskiej i dzieli się inspiracjami.
Wpis jest świetnym przykładem, jak z pozornie prostego modelu można stworzyć coś unikalnego i klimatycznego. Łączy techniczne podejście z artystyczną wizją i humorem. Idealna lektura dla każdego, kto lubi figurki, dioramy i kreatywne przeróbki.

Kolejny pod lupę idzie Elmin i jego "no to sru".









Oba wpisy Elmina to świetne przykłady, jak można z pasją i humorem podejść do tematu figurkowych NPCów. Autor nie tylko prezentuje modele, ale też tworzy wokół nich narrację, która sprawia, że stają się czymś więcej niż tylko dodatkiem do gry.

Wieśniacy z Miodoborza

Co się wyróżnia:
  • Tematyczne podejście: Wieśniacy jako NPCe do Warheim FS, z podziałem na podstawki okrągłe i kwadratowe – praktyczne i przemyślane.

  • Narracja: Miodoborze, Rajmund Kostka – Sołtys i nekromanta amator? To brzmi jak gotowy scenariusz RPG!

  • Pomysł na motłoch: Magnetyczne podstawki do tworzenia tłumu – świetny pomysł na dynamiczne sceny bitewne.

  • Humor: „Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa” – złoto!

Niziołek Kucharz

Co się wyróżnia:
  • Model z charakterem: Niziołek kucharz z Złotej Kompanii, odpowiedzialny za wykarmienie Ogrów i Giganta – NPC z misją!

  • Świetne wykonanie: Detale, malowanie, podstaweczka imitująca kuchenną podłogę – wszystko dopracowane.

  • Zasady w Warheim FS: Model nie tylko wygląda, ale też ma mechaniczne zastosowanie jako „Najemny Tasak”.

  • Narracyjna wartość: Pomysł na piec chlebowy i kuchnię polową – aż chce się zobaczyć całą dioramę!

Elmin pokazuje, że NPCe to nie tylko tło – to pełnoprawni bohaterowie świata gry. Jego wpisy łączą:

  • pasję modelarską
  • poczucie humoru
  • świadomość mechaniki gry
  • kreatywny worldbuilding

To idealna inspiracja dla każdego, kto chce wzbogacić swoje potyczki o postacie z charakterem.


Następny karnawałowicz to Quidamcorvus i jego Recenzja modelu Black Orc Warlord – Urgzahk the Dethroner

DansE MacabrE: Figurkowy Karnawał Blogowy. Edycja #131: Cywile, mieszkańcy, NPCe.Recenzja: Black orc Warlord (Urgzahk the Dethroner) od Avatars of War.Review: Black orc Warlord (Urgzahk the Dethroner) from Avatars of War.



Ten wpis to świetny przykład, jak połączyć techniczne spojrzenie na figurkę z narracyjnym zacięciem i humorem. Quidamcorvus nie tylko opisuje model, ale też buduje wokół niego klimat, który sprawia, że Urgzahk staje się czymś więcej niż tylko żywiczną rzeźbą.

Co się wyróżnia:
  • Opis modelu: Siedzący na krasnoludzkim tronie ork to nietypowa poza, która od razu przyciąga uwagę. Autor trafnie zauważa dwuznaczność wyrazu twarzy – zamyślenie czy pustka? To zostawia pole do interpretacji i dodaje głębi.

  • Techniczne uwagi: Informacja o trudno dostępnych miejscach do malowania to cenna wskazówka dla hobbystów. Nie każdy recenzent o tym wspomina, a to może zaważyć na decyzji o zakupie.

  • Inspiracje: Nawiązanie do Conana Barbarzyńcy to strzał w dziesiątkę – tron, monumentalność, aura siły i samotności. Świetnie buduje klimat wokół postaci.

  • Humor i styl: „Skrobanie krasnoludzkich piór w Księdze Uraz” czy „największy ork w Łooomocie!” – to język, który sprawia, że wpis czyta się z przyjemnością. Jest lekki, ale pełen pasji.

  • Społecznościowy akcent: Pytanie na końcu o ulubionego herszta orków to dobry sposób na angażowanie czytelników i budowanie relacji w ramach blogosfery figurkowej.

Wpis jest krótki, ale treściwy. Łączy techniczne informacje z klimatycznym opisem i lekkim humorem. Idealny dla fanów orków, kolekcjonerów modeli i tych, którzy lubią, gdy figurka opowiada historię. Urgzahk to nie tylko herszt – to potencjalna legenda w świecie Łooomotu!

Zaraz po QC zjawia się Potsiat ze swoim „Ordo Sepulturum Outcast Kitbash”


https://gangsofmordheim.blogspot.com/2025/07/ordo-sepulturum-outcast-kitbash.html



Ten wpis to esencja kreatywnego kitbashingu w klimacie grimdark! Potsiat pokazuje, że nawet figurka, która nie przypadła mu do gustu jako całość (World Eaters Goremonger), może stać się bazą do czegoś znacznie ciekawszego – wystarczy odrobina wyobraźni i odwagi w cięciu plastiku.

Co się wyróżnia:

Kitbash z charakterem
  • Połączenie nóg i sprzętu Goremongera z korpusem Deadwalker Zombie i głową Delaque to świetny przykład, jak z różnych światów można stworzyć spójną, klimatyczną postać.

  • Efekt końcowy to snuj z mrocznej przyszłości – idealny NPC, wyrzutek, zwiadowca, może nawet herold zarazy?

Malowanie i styl
  • Figurkę pomalowano w stylu Ordo Sepulturum według schematu kolorystycznego Rokksville – to dodaje spójności i głębi.

  • Choć na razie widzimy ją tylko w podkładzie, już widać potencjał – tekstura, poza, klimat.

Narracja i kontekst
  • Wpis nie tylko pokazuje figurkę, ale też opowiada historię jej powstania – od rozczarowania figurką miesiąca po inspirację do Grimdark Challenge.

  • Zmiana planów względem Figurkowego Karnawału Blogowego pokazuje elastyczność twórczą i umiejętność reagowania na nowe pomysły.

Wpis Potsiata to świetny przykład, jak z pozornie niepasujących elementów można stworzyć figurkę z duszą. Kitbash nie tylko technicznie udany, ale też klimatyczny i narracyjnie osadzony. Idealny materiał na NPCa, bohatera pobocznego lub nawet centralną postać w kampanii grimdarkowej.

I w końcu ostatni uczestnik tej edycji czyli Koyoth we własnej kojociej osobie.


https://koyoth.blogspot.com/2025/07/figurkowy-karnawa-blogowy-ed-cxxxi.html




Wpis Koyotha to nostalgiczna podróż do czasów prostszych modeli, ale też dowód na to, że nawet figurki o skromnej jakości mogą zyskać drugie życie dzięki pasji i umiejętnościom malarskim.

Lipcowy temat „Cywile, mieszkańcy, NPCe” to świetna okazja do pokazania mniej oczywistych postaci – i Koyoth trafia w sedno, prezentując dwóch średniowiecznych chłopców od Mirlitona.

Na szczególną uwagę zasługują tu:

Szczerość i dystans
  • Autor nie owija w bawełnę: figurki nie są „piękne wedle dzisiejszych standardów”, ale „jako pionki do gry – dają radę”. To uczciwa ocena, która pokazuje, że nie trzeba mieć najnowszych modeli, by stworzyć coś klimatycznego.

Malarska rehabilitacja
  • Koyoth wyciąga z tych figurek maksimum – szczególnie jeśli chodzi o twarze, które „nadobnością nadmierną nie grzeszą”. To pokazuje, że dobry malarz potrafi tchnąć życie nawet w najbardziej toporne rzeźby.

Charakter postaci
  • Jeden chłopiec obszarpany, drugi z cebrzykami – to nie są anonimowe NPCe, ale postacie z potencjałem narracyjnym. Można sobie wyobrazić ich rolę w scenariuszu, kampanii, czy dioramie.

Wpis Koyotha to hołd dla prostych, ale klimatycznych modeli. Pokazuje, że nie trzeba mieć najnowszych zestawów, by stworzyć coś wartościowego. Liczy się pomysł, ręka malarza i odrobina wyobraźni. To także przypomnienie, że cywile w grach bitewnych mogą być równie ważni jak wojownicy – jako tło, cel misji, źródło konfliktu czy element narracji.

Oczywiście pojawił się też mój post w postaci małej gromadki wesołych mieszkańców Maniexheim.





No i to by było na tyle w tym miesiącu.

Edycja #131 pokazała, że cywile i NPCe to nie tylko tło – to postacie, które dodają głębi, realizmu i narracji do świata gry. Uczestnicy:

  • sięgnęli po różne style: od grimdarku po klasyczne fantasy,

  • pokazali kreatywność: kitbash, fluff, magnetyczne podstawki,

  • wnieśli humor i klimat: cytaty, opowieści, lokalne legendy.

To jedna z tych edycji, które przypominają, że figurki to nie tylko walka – to opowieść, świat, emocje.

Temat kolejnej edycji znajdziecie na Gangs of Mordheim.